Wleciałam na tereny Ngrin. Szybowałam ponad szczytami lodowców co jakiś czas przelatując przez chmury. Z góry piękny był widok na lodowe góry.
Ooo coś przykuło moją uwagę. Człowiek zaciekle próbował wejść na szczyt lecz temperatura, która była tu bardzo niska chyba bardzo mu to utrudniała gdyż cały on dygotał z zimna. Na dodatek ta pogoda... niby delikatny wietrzyk ale bardzo chłodny, owijał ciało i cisnął swym mrozem. Nawet mi z robiło się zimno co naprawdę bardzo rzadko się zdarzało. Dawno nic nie jadłam a ten człowiek i takby tu zamarzł. Podleciałam do niego. On sam na mój widok szoku doznał i padł na ziemię tak jakby błagała o litość bym mu nic nie zrobiła. Jednak byłam z byt głodna by się zlitować. Pożarła człowieka. Głód mój ustał.